czwartek, 28 maja 2015

Rozdział 2 "Rozpacz"

    *włącz*
       Kiedy już miałyśmy wychodzić mój telefon zaczął dzwonić. Odebrałam i przyłożyłam urządzenie do ucha.
- Halo - powiedziałam niepewnie.
- Czy rozmawiam z panną Cher Lloyd? - usłyszałam gruby, męski głos.
- Tak, ale o co chodzi? - spytałam zdziwiona.
    Reszta rozmowy potoczyła się nadzwyczaj szybko.
    Czuliście kiedyś tak wielki smutek po stracie bliskiej osoby? Ja w tej chwili czuje to po raz drugi. Kilka słów a tak bardzo niszczy człowieka.
   " Pani matka nie żyje. Miała wypadek samochodowy ". Gdy usłyszałam te słowa rzuciłam telefonem o ścianę a sama upadłam na kolana. Poczułam jak po moich policzkach płyną łzy.
      Po chwili zamglonym od łez wzrokiem zauważyłam jak przede mną klęka czerwonowłosy.
- Co się stało? - spytał zmartwiony
- Moja mama miałam wypadek samochodowy - wyszlochałam to najciszej jak umiałam żeby tylko Raven nie usłyszała.
    Chłopak spojrzał na mnie smutno jednak zaraz się rozweselił.
- W którym szpitalu leży? Pojedziemy tam - posłał w moim kierunku wesoły uśmiech.
   Westchnęłam i pokiwałam w jego kierunku niemo głową a moje oczy ponownie zaszły łzami. Chłopak domyślając się o co chodzi przytulił mnie mocno po czym pomagając mi wstać podniósł się z podłogi.
- Ash, Luke zabierzcie stąd małą - blondyn i chłopak z bandaną na włosach wyszli z zachwyconą Raven z pomieszczenia - A ty Cal zostajesz z nami.

~*~
      - A co z Raven ? - spytał Michael.
Na myśl o mojej młodszej siostrze kubek już z praktycznie zimną herbatą wypadł mi z ręki.
- Boże - zakryłam usta ręką - Jak ja nas utrzymam ? - szepnęłam przerażona.
     Chłopcy spojrzeli na mnie ze zdziwieniem.
- Nie macie żadnej rodziny ? - spytał Calum a ja pokręciłam głową.
       W pomieszczeniu zapadła głucha cisza. Rozejrzałam się po pokoju do którego Mike i Calum przyprowadzili mnie jakieś 30 minut temu.
        Znajdowały się tam trzy kanapy i dwa fotele. Po prawej stronie od kanap na ścianie wisiało kilka luster. Pod nimi znajdował się blat przy którym postawionych zostało kilka krzesełek.
- A wasz ojciec?
         Gdy usłyszałam te słowa spuściłam głowę tak że włosy zasłaniały mi twarz.
- Nie żyje - szepnęłam
- Przepraszam nie wiedziałem - Mike widocznie był speszony.
- Nic się nie stało - posłałam mu smutny uśmiech.
          Nagle do pomieszczenia weszła Raven. Za nią stał Luke trzymając ją za ramię. Skierowała spojrzenie w moim kierunku a w jej oczach pojawiło się zdziwienie. Wyrwała się blondynowi i podbiegła do mnie.
- Cher - zaczęła siadając koło mnie - Co się stało?
- Mama nie żyje miała wypadek samochodowy - szepnęłam i odwróciłam głowę nie chcąc patrzeć jej w oczy.

Calum : 
         - Mama nie żyje miała wypadek samochodowy - szepnęła dziewczyna i odwróciła głowę. 
Raven zamarła w bezruchu. Kiedy w końcu dotarły do niej te słowa, zakryła usta dłonią a w jej oczach pojawiły się łzy. 
           Jak najszybciej podbiegłem do niej i klęknąłem koło dziewczynki. 
- Raven nie płacz - powiedziałem gładząc ją po policzku - Wszystko będzie dobrze zaopiekujemy się wami - uśmiechnąłem się w jej stronę.
           Dziewczynka nic nie mówiąc przytuliła się do mnie. Po tym co powiedziała Raven na spotkaniu praktycznie wzruszyło mnie do łez. Jej słowa są bardzo dużym pocieszeniem po tym jak jestem odrzucany przez inne fanki. 
          Brązowowłosa pociągnęła nosem i odkleiła się ode mnie. Starłem z jej policzka zaschnięte łzy i skinąłem głową w kierunku Cher. Raven uśmiechnęła się do mnie, podeszła do siostry i wyszeptała jej coś do ucha. Po policzku Cher popłynęła łza a na jej ustach pojawił się słaby uśmiech.
- To co może nie będziemy tak tu siedzieć i odwieziemy was do domu - uśmiechnął się się Mike.
- Jasne - szepnęła Cher i podniosła się z kolan - Tylko mam swój samochód.

------------------------------------------------------------------------------------
Hej ! 
Nie wiem co tu dużo pisać. 
Mam nadzieje że wam się podoba i zapraszam na zwiastun ! 

czwartek, 16 kwietnia 2015

Rozdział 1 " Koncert "

    Jeden telefon zniszczył całe moje życie. Jedna chwila. Jeden jebany koncert. I to wszystko kurwa moja wina ! Może jednak zacznijmy od początku.

~*~
   Obudziło mnie wnerwiające brzęczenie budzika. Nie otwierając oczu próbowałam wyłączyć urządzenie. Niestety skończyło się na tym że budzik spadł na ziemię rozbijając się na milion kawałeczków.
        Przycisnęłam twarz do poduszki i głośno jęknęłam. Leżałabym tak dłużej gdyby do pokoju nie wbiegła moja młodsza siostra.
- Cher wstawaj ! - krzyknęła entuzjastycznie. Zbyt entuzjastycznie.
Odwróciłam szybko głowę w jej stronę. Była już ubrana. Na jej twarzy widniał wielki uśmiech. Spojrzałam na nią zdziwiona.
- O co chodzi ? - spytałam.
Zwykle chodzi ze słuchawkami w uszach i ma wszystkich gdzieś.
- Słuchaj - mówiąc to usiadła na skraju mojego łóżka - Siedziałam przy śniadaniu a mama jak zwykle oglądała wiadomości. No i mówili tam że 5 Seconds Of Summer przyjadą to Londynu - krzyknęła zachwycona a ja wywróciłam oczami.
Odkąd poznała ten zespół cały czas gada tylko o nich. Gdy mama pyta ją co było w szkole ona zaczyna jej opowiadać czego jeszcze dowiedziała się o tym całym 5SOS.
- I... mam taką prośbę - zaczęła niepewnie - Poszłabyśzemnąnatenkoncert? - spytała na jednym wdechu.
Dobra to teraz serio wydaje się dziwne.
- Mogłabyś powtórzyć?
- Czy poszłabyś ze mną na ten koncert? No bo wiesz nie jestem jeszcze pełnoletnia i no nie wpuszczą mnie tam samej.
    Zamyśliłam się na chwilę. W sumie czemu nie grają nawet dobrą muzykę, ale...
- Co z tego będę miała? - spytałam podejrzliwie.
- Co tylko zechcesz.
- Dobra jak coś wymyślę to ci powiem - posłałam jej wredny uśmiech - A co z biletami?
- Mama już zamówiła a w dodatku z wejściówką za kulisy - pisnęła podekscytowana
- Kiedy?
- W sobotę - oznajmiła i wybiegła z pokoju.

~*~
      Zamknęłam z hukiem szafkę po czym oparłam się o nią.
       Westchnęłam i włożyłam rękę do torby szukając słuchawek. Kiedy nie znalazłam urządzenia jęknęłam głośno.
- Co tak jęczysz? - usłyszałam głos za sobą.
Odwróciłam się powoli i spojrzałam na chłopaka.
- Zapomniałam słuchawek a wiesz że w szkole nie da się wytrzymać.
Kiedy zobaczyłam że Nathan wyjmuje z kieszeni słuchawki rzuciłam mu się na szyję.
- Dziękuje - szepnęłam i odsunęłam się od niego.
- Nie ma za co - posłał mi uśmiech - A tak przy okazji ładnie wyglądasz
- Dziękuje - uśmiechnęłam się uroczo - Dobra jakie mamy teraz lekcje? - burknęłam.
- Angielski - oznajmił po czym ruszyliśmy w stronę klasy - A coś ty take wkurzona?
- Pamiętasz ten ulubiony zespół Raven? - spytałam wgapiając się w drugi koniec korytarza.
- Coś tam pamiętam, ale co z tego? - mruknął
- Przyjeżdżają do Londynu a ja zgodziłam się iść z Raven na ten koncert.
- Uuu to słabo a co sobie od niej zażyczyłaś?
- Jeszcze nie wiem - powiedziałam stając koło drzwi do sali.
- O o mam pomysł - krzyknął zachwycony - Dwa bilety na koncert Fall Out Boy.
- Czemu dwa? - spytałam zdziwiona.
- Przecież musisz mnie wziąć ze sobą - oznajmił radośnie a ja się zaśmiałam.

~*~
      - Cher szykuj się niedługo wychodzimy - usłyszałam krzyk Raven.
        Westchnęłam i podeszłam do szafy. Wyjęłam z niej wcześniej wybrany zestaw. Po 10 minutach wyszłam z łazienki ubrana i umalowana. Zeszłam na dół gdzie czekała już gotowa Raven. 
- Fajne włosy - mruknęła zakładając ręce na piersi - Już wiesz co chcesz w zamian na koncert?
- Dwie wejściówki na koncert Fall Out Boy - oznajmiłam a szczęka Raven leżała na podłodze.
Zaśmiałam się cicho. Raven tak jak i ja dobrze wiedziała o tym że bilety na ich koncert są trudno dostępne.
- J...j...aak mam je zdobyć? - jęknęła
- A tego to ja nie wiem - powiedziałam - Dobra idziemy?
- Tak chodźmy.

~*~
      Gdy koncert już się skończył myślałam że mogę iść w spokoju do domu jednak Raven złapała mnie za rękę i pociągnęła w jakimś kierunku.
      Podeszłyśmy do jakichś drzwi które Raven pchnęła. W środku znajdowała się dość spora grupka dziewczyn które ustawione były w kolejkę. Raven pociągnęła mnie za sobą do kolejki.
- O co chodzi? - spytałam zdezorientowana
- No mama kupiła wejściówki VIP i mamy wejście za kulisy. A teraz czekamy kiedy chłopcy przyjdą - pisnęła podekscytowana
- Ahhh dobra to ty sobie tu stój a ja no nie wiem np. pójdę pod tą ścianę.
- Jak chcesz - wzruszyła ramionami.
Usunęłam się w cień opierając się nonszalancko o ścianę.
     Po jakichś 10 minutach wszedł zespół a wszystkie dziewczyny zaczęły piszczeć. Na twarzach chłopców pojawiły się lekkie uśmiechy. Przeszli przez pokój i ustawili się na końcu kolejki. Szczerze dopiero teraz mogę im się przyjrzeć. Pierwszy chłopak był blondynem o niebieskich oczach, obok niego stał brunet. Najbardziej co rzuciło mi się w oczy była bandana którą przewiązaną miał na głowie. Często takie nosiłam. Koło niego stał chłopak w... czerwonych(?) włosach. Zaśmiałam się cicho. Najbardziej z boku stał chłopak o ciemniejszej karnacji. Miał brązowe włosy a między nimi jasne pasemko. W przeciwieństwie do pozostałych trzech chłopaków przy jego osobie nie stał wianuszek dziewczyn. Tylko niektóre do niego podchodził. Prychnęłam wściekła. Rasizm. Po chwili zobaczyłam jak do mulata podchodzi moja siostra i bez słowa mocno się do niego przytula. Na twarzy bruneta pojawił się lekki uśmiech.
      Także się uśmiechnęłam. Obie z Raven zostałyśmy dobrze wychowane. Mama opiekowała się nami jak najlepiej umiała. Jednak kiedy ojciec umarł kompletnie się załamała. Zaczęła pić i prawie w ogóle nie zwracała na nas uwagi. Pokręciłam głową wyrywając się z zamyśleń.
        Gdy Raven wzięła autografy od wszystkich członków zespołu i zrobiła grupowe zdjęcie podbiegła do mnie.
- Mam! - wykrzyknęła zachwycona.
Zauważyłam że gdy do mnie biegła brunet nie spuszczał z niej wzroku. A kiedy zatrzymała się koło mnie jego spojrzenie wylądowało na mnie.
- No to co idziemy? - spytałam
- Tak tak poczekaj jeszcze chwilę - oznajmiła po czym znów podbiegła do mulata i mocno się do niego przytuliła. Chłopak odwzajemnił uścisk. Zauważyłam że Raven coś powiedziała a w oczach bruneta pojawiły się łzy. Brunetka oderwała się od chłopaka, za pewne pożegnała się i ruszyła w moją stronę.
- To jak możemy iść? - spytałam przygarniając ją do swojego boku - Albo wiesz co poczekajmy aż wszyscy wyjdą - mruknęłam widząc tłok przy drzwiach.
   Zamiast odpowiedzieć kiwnęła głową. Oparłam się z powrotem o ścianę i wyjęłam telefon. Po jakichś 20 minutach w sali nie było nikogo. Odepchnęłam się od ściany i razem z Raven ruszyłam do drzwi.
- A ty co nie chcesz z nami zdjęcia ? - usłyszałam za sobą.
Odwróciłam się powoli i spojrzałam na blondyna. Na jego twarzy malował się kpiarski uśmiech.
- Oj przystojniaczku chyba jednak zrezygnuje - oznajmiłam przesłodzonym głosem.
- A dlaczegóż to - udał zmartwionego.
- Pewnie dlatego że jak koło ciebie stanę to się czymś zarażę? - powiedziałam.
Czerwono włosy się zaśmiał.
- Ale ci pojechała stary - zagwizdał.
- A ty czego się odzywasz kucyku pony ? - spytałam ironicznie.
- Ostra - mruknął niebieskooki - Lubię takie.
Zagryzłam wargę zbliżający się do niego. Stanęłam tak blisko że nasze twarze dzieliły centymetry.
- A ja... - przerwałam, wpatrując się w niego zagryzając wargę. Po chwili w pomieszczeniu dało słyszeć się jego jęk - Nie lubię takich chujów jak ty - warknęłam odsuwając się o krok i patrząc jak blondyn zwija się z bólu.
Koło siebie usłyszałam śmiechy. Odwróciłam się i zobaczyłam że czerwonowłosy i ten drugi zwijali się ze śmiechu. A na twarzy mulata można było zobaczyć rozbawienie.
- Dziewczyno - powiedział czerwonowłosy przez śmiech - Uwielbiam cię.
Uśmiechnęłam się wrednie i przybiłam z nim piątkę.
- Dobra to co Raven idziemy?
      Kiedy już miałyśmy wychodzić mój telefon zaczął dzwonić. Nie wiedziałam jednak że ten telefon zniszczy cały dotychczasowy świat.

------------------------------------------------------------------------------------
A dzień dobry :-) Jak wam się podoba? Ja wiem wiem że jest sporo błędów i prawie w ogóle nie ma przecinków ale piszę ten rozdział o 23 w nocy. Wiem że ten rozdział był jednym z najnudniejszych rozdziałów EVER! Mam nadzieje że to poprawię. Piszcie jak wam się podoba.
Lilian ♡